My się staraliśmy równo rok, odstawiliśmy antykoncepcję i się nie udawało, ale nie czułam wielkiego parcia na macierzyństwo, po prostu wiedziałam, że z obecnym partnerem chcę mieć dziecko a im wcześniej tym lepiej, bo na jednym nie chcę skończyć
Według obliczeń zaszłam w ciążę w naszą rocznicę

[tj. 7 sierpnia]. Nie miałam objawów, ale wypadał mi okres 25 sierpnia a się nie pojawił,
jako że miałam czasami miesiąc przerwy (średnio raz do dwóch razy w roku nie miałam okresu) więc się tym specjalnie nie przejęłam.
Na początku września miałam straszną ochotę na banany, kupiłam 1 kg i zjadłam na raz

ale czasami i bez ciąży się miewa zachcianki więc i to "olałam". Ale kiedy odrzuciło mnie od papierosów i kawy zapaliła się kontrolka, czy może to jest to

poczekałam do 25 września [termin miesiączki], wstałam rano, zrobiłam test i bez czekania pojawiły się dwie grube czerwone krechy

Na początku się przeraziłam, bo nie wiedziałam czy sobie poradzę itd. ale potem byłam w niebo wzięta, a kiedy ;poszłam na pierwsze usg [dokładnie byłam wtedy w 11 tyg. 6 dniu ciąży

] i zobaczyłam wierzgającego słodziaka to się poryczałam!

Mój D. z resztą też

Od razu powiedziałam, że będzie syn i jest!
Teraz poczekamy jeszcze ze 2-3 lata i postaramy się "wcelować" siostrzyczkę dla Wiktorka
